Szlakiem rodu Rothschildów

Fragmenty z sąsiedztwa - Krzyżanowice i Lichnowscy

Od familii Wengersky do Lichnowskich

ok. 1870 A. Mencke01 ok. 1870 A. Mencke01

Od średniowiecza Krzyżanowice wielokrotnie zmieniały właścicieli. W 1708 r. wieś znalazła się w rękach pochodzącej z Polski rodziny von Wengersky - hrabiego Karola Gabriela i jego syna Franciszka Karola, wielkiego szambelana księstwa Toskanii oraz kapitana okręgu raciborskiego. Do familii należały Pilchowice, gdzie stale rezydowali, stanowe państwo rybnickie i dobra wokół Opawy. Ich rządy w Krzyżanowicach trwały do 1775 r., kiedy to w wieku raptem 34 lat, w komnacie tutejszego zamku, z powodu zimnicy zmarł hrabia Antoni von Wengersky. Po tej tragedii Krzyżanowice znalazły się w rękach rodu von Lichnowsky, mających korzenie w Woszczycach koło Rybnika. Nabywcą był Jan Karol Gottlieb (zmarły w 1788 r.) przedstawiciel znamienitszej, bo zapoczątkowanej przez Karola Maksymiliana baronowsko-hrabiowsko-książęcej linii tego rodu. Był on także właścicielem majątku Odra oraz Chuchelná. W rękach jego potomków dobra krzyżanowickie znajdowały się aż do 1930 r., kiedy to zamek wraz z okazałym parkiem został sprzedany siostrom Franciszkankom Maryi Nieustającej Pomocy i pozostaje ich własnością do dziś.

Okazały dom pański i św. Kunegunda

Św. Kunegunda polona.pl Św. Kunegunda polona.plJak podaje ks. dr Augustyn Weltzel, zasłużony badacz górnośląskiej historii i proboszcz w Tworkowie, pałac w Krzyżanowicach zbudowano w 1700 r. zrazu jako „okazały pański dom”. Nie ma informacji, czy stanął w miejscu wcześniejszej budowli. Wzniesienie rezydencji zlecił Jan Bernard hrabia von Praschma, pan na Brzeziu, Pogrzebieniu, Kłokocinie, Gotartowicach i Rowieniu. Były przy niej ogrody i staw oraz folwark. Niedaleko pałacu znajdowała się zaś kaplica św. Kunegundy cesarzowej (zm. w 1033 r., pochowano ją w katedrze bamberskiej). Przed 1713 r. już tylko raz w roku odprawiano tu msze, zaniechano ich rychło potem z racji fatalnego stanu dachu. Budowla była wzniesiona z drewna i gliny. Świętym przybytkiem, na polecenie właścicieli zameczku, opiekował się swego czasu pustelnik. W drugiej połowie XIX w., o czym zaświadcza ks. Weltzel, kaplica już nie istniała. W bulli papieskiej przytoczono legendę o tym, jak cesarzowa Kunegunda znakiem krzyża wstrzymała żywioł ognia w czasie nocnego pożaru sypialni, w której przebywała ze swoją dwórką. Jest patronką Luksemburga, diecezji Bamberg i Niemiec.

Książę Felix i miłość jego życia

Zabójstwo posłów Hansa von Auerswalda i Feliksa von Lichnowsky  na podstawie modelu Johanna Wilhelma Völkera 1812-1873 Właścicielem Hradca, Krzyżanowic i Chuchelnej był książę Felix von Lichnowsky, pruski oficer i polityk, birbant, podróżnik, utracjusz znany w kręgach polskiej arystokracji rodowej, w 1840 r. adiutant hiszpańskiego pretendenta do tronu Don Carlosa, a później oficer podczas wojny domowej w Portugalii, przyjaciel Ferenca Liszta, który gościł w zamku w Hradcu i krzyżanowickim pałacu, mason, którym przestał być z chwilą przyjęcia od papieża Orderu św. Grzegorza. Doskonale znał język polski. Patronował budowie linii kolejowej z Wrocławia przez Racibórz do dzisiejszych Chałupek. Udział w życiu politycznym okazał się dla niego tragiczny w skutkach. Felix von Lichnowsky W 1846 został wybrany posłem z powiatu raciborskiego do parlamentu pruskiego, a w 1848 uzyskał mandat do Parlamentu frankfurckiego. 18 września tegoż roku Lichnowsky został zamordowany we Frankfurcie nad Menem przez rozwścieczony tłum. Stało się to podczas przejażdżki konnej. Frankfurtczycy rozpoznali zawsze eleganckiego księcia Lichnowskiego, znienawidzonego przez demokratów i lud za niewybredne krytykowanie i szydzenie z lewicy parlamentarnej. Zaczęli na niego pokrzykiwać i obrażać, a ponieważ książę hardo im odpowiadał, doszło do rzucania kamieniami w jeźdźców, którzy szybko odjechali, a potem w panice udali się w różne strony. Książę nie znał miasta. Został dogoniony i śmiertelnie pobity kijami. Zwłoki przewieziono koleją do Krzyżanowic, a stąd do Hradca. Serce księcia umieszczono w tamtejszym kościele po lewej stronie ołtarza, gdzie je do dziś oglądają turyści z przejęciem.

Testament księcia Felixa

Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord, portret 1817 Kiedy zmasakrowany książę Felix umierał 18 września 1848 r. na oczach frankfurckich oprawców oraz wojska, które zbyt późno dotarło do niego z pomocą, zaczął dyktować testament. - Moim spadkobiercą jest brat Karol, nie, odwołuję! - oświadczył, a potem słabnącym głosem dodał: - moim spadkobiercą jest księżna żagańska. Pominąwszy zatem rodzinę zapisał fortunę największej miłości swego życia, damie uchodzącej za najbogatszą partię w Europie. Niezwykle piękna i czarująca księżna Dorota żagańska (1793-1862), wieloletnia towarzyszka życia i powierniczka słynnego ministra spraw zagranicznych Francji Karola Maurycego de Talleyrand-Périgord, była o dwadzieścia lat starsza od Felixa. Zdaje się jednak, że odwzajemniała uczucie. Utrzymywała ścisłe kontakty z wieloma władcami i artystami, bywali u niej m.in. król Fryderyk Wilhelm IV czy Franciszek Liszt, korespondowała m.in. z Chopinem i Aleksandrem Fredrą. Znała się z wybitnym przyrodnikiem Aleksandrem von Humboldtem. Uwielbiana przez swoich poddanych z pasją oddała się kolekcjonowaniu dzieł sztuki. Z Lichnowskim poznała się w 1842 r. Doprowadziła do uregulowania jego długów, wspomagała go także finansowo w sprawach majątkowych. Spadku nie objęła w całości. Majętności oddała rodzinie Lichnowsky. W 1849 r. wywiozła z nich jednak nieznane nam dziś portrety, serwisy, porcelanę japońską, konie, powozy, w tym sanie rosyjskie z białej niedźwiedziej skóry.

Dorota Żagańska Joseph Chabord 1786-1848 Dorota Żagańska François Gérard

Krzyżanowicki pałac pięknieje

Lichnowscy co prawda najczęściej przebywali w zamku w Hradcu, ale nie stronili od Krzyżanowic. W 1856 r. książę Karol zlecił budowę okazałej, istniejącej do dziś bramy wjazdowej do przypałacowego parku. Na jej piętrze urządzono mieszkanie dla służącego, który miał za zadanie otwierać i zamykać kute w żelazie skrzydła bramy. Cztery lata później zlikwidowano folwark zamkowy. Pozbawione starych budynków gospodarczych założenie pałacowo-parkowe zyskało przez to na świetności. W 1860 r. zakończono dobudowę okrągłej wieży i sali rycerskiej, dziś pełniącej rolę kaplicy. Stanęły one w południowo-wschodnim narożniku pałacu wzniesionego na planie prostokąta. W trzech pozostałych narożach stoją ośmioboczne baszty. Do przebudowy pałacu na neogotycką modłę zaangażowano znakomitego berlińskiego architekta Karla Lüdeckiego. Z jego usług korzystano również przy modernizacji zamku w Hradcu.

... ...

Ambasador Rzeszy, niedoszły pasażer Titanica

Karl Max Lichnowsky von Oberschlesien 8 marca 1860 r. w krzyżanowickim pałacu urodził się Karol Maksymilian von Lichnowski, syn Karola i jego żony Marii von Croy-Dülmen, bratanek Felixa, który wpisał się na karty historii I wojny światowej. Był świetnym gospodarzem. Zapewnił sobie spore dochody z gospodarki rolnej. Z pasją oddawał się polityce. W latach 1912-1914 był ambasadorem Niemiec w Londynie. We wrześniu 1913 r. gościł w Krzyżanowicach cesarza Wilhelma II. Monarcha spędził noc w tutejszym pałacu. Zgodził się również zostać ojcem chrzestnym Wilhelma, najstarszego syna Karola. Kariera dyplomatyczna Lichnowskiego legła w gruzach, kiedy to wiedziony przez Anglików przekazywał do Berlina telegramy mylnie sugerujące, że Wielka Brytania zachowa neutralność w zbliżającym się konflikcie. Spowodowało to w 1914 r. opóźnienia w niemieckich przygotowaniach do wojny. Był zwolennikiem pokoju, anglofilem, a w sporządzonym przez siebie memorandum sugerował, że to Niemcy są winne zawierusze. Przedruki z tego dokumentu ostatecznie pogrzebały Lichnowskiego jako polityka. Wykluczono go z Pruskiej Izby Panów. W 1927 r. opublikował wspomnienia pod wielce wymownym tytułem Droga do przepaści. Wspominał w nich, że miał wziąć udział w rejsie na statku Titanic, jednak spóźnił się 10 kwietnia 1912 r. do portu Southampton. – I tak uniknąłem śmierci - podsumował. Na osłodę, w dowód uznania za działania dyplomatyczne, Uniwersytet w Oxfordzie przyznał mu tytuł doktora honoris causa. Zmarł w 1928 r. w Chuchelnej.

Matylda Lichnowska

Matylda Lichnowska źródło Süddeutsche.de Żoną księcia Karola od 1904 r. była Mechtilde Christiane Marie Gräfin von und zu Arco-Zinneberg (1879-1958), płodna pisarka niemiecka, debiutująca w 1914 r. powieścią Bogowie, królowie i zwierzęta w Egipcie (Götter, Könige und Tiere in Ägypten). Para początkowo mieszkała w pałacu w Krzyżanowicach. Książę obdarzał to miejsce dużym sentymentem. W 1920 r. przeprowadzili się do pałacu w Chuchelnej. Ich dotychczasowe apartamenty zajęli ze swoimi rodzinami urzędnicy administracji majątku. Matylda owdowiała w 1928 r. Nie rozpaczała za bardzo, bo jak wieść towarzyska niosła, od najmłodszych lat była zakochana w pewnym brytyjskim wojskowym. Był to dwa lata od niej starszy sir Ralph Harding Peto. Wzięła z nim zresztą w 1937 r. ślub w Londynie, dzieląc wspólne łoże do 1945 r., kiedy to zmarł. Matylda mieszkała w stolicy Anglii do swojej śmierci w 1958 r. Pozostawiła po sobie sporą spuściznę literacką.

Krzyżanowickie arboretum

... Przypałacowy park był dawniej znacznie rozleglejszy niż obecnie, a że książęta von Lichnowsky często tu przebywali, więc dbali o otoczenie budowli. Utworzono tu piękny park i ogród. Przyrodnicy zwracają uwagę na kilka gatunków rosnących drzew. Pierwszy to okazały Liriodendron tulipifera, czyli tulipanowiec amerykański z rodziny magnoliowatych - drugi największy okaz w Polsce o obwodzie pnia 4,1 m. To drzewo, pochodzące ze wschodnich rejonów USA, z piramidalną koroną, pięknymi i oryginalnymi liśćmi oraz kwiatami przypominającymi tulipany, rozwija się tylko na żyznych, dobrze nasłonecznionych glebach. Sadzono je zwykle w parkach wokół zamków i pałaców jako solitery, czyli drzewa rosnące pojedynczo. Eksponowano dzięki temu ich jasne liście i przepiękne jesienią złocistożółte zabarwienie. Rośnie tu również, pochodząca z Ameryki Północnej surmia bignoniowa mająca 2,3 m obwodu pnia. Zakwitają na niej duże liście oraz białe kwiaty, zaś owoc to charakterystyczna „fasola” z nasionami.

Smakowite pestki i piękne zapachy

... ... W parku przy pałacu w Krzyżanowicach rośnie najgrubszy na Śląsku, liczący sobie 3.25 m obwodu miłorząb dwuklapowy. Rozdzielnopłciowe drzewo ma chiński rodowód, a dożywa nawet dwóch tysięcy lat. Do Europy przywędrowało w XVIII w., najpierw do ogrodu botanicznego w Utrechcie, a w 1723 r. do Łańcuta. Pierwszy polski okaz (klon męski) przetrwał do dziś. Mnisi buddyjscy, z racji smakowitych pestek, traktowali go jako gatunek owocowy. Drzewo dobrze znosi mrozy, ale pod warunkiem dobrego nasłonecznienia. Preparaty miłorzębowe wzmacniają naczynia krwionośne i układ nerwowy, a medycyna chińska widzi w drzewie panaceum na starość. Majowymi wieczorami rozkoszowano się pięknym zapachem dużych brunatno-czerwonych, a nawet brązowych kwiatów, jesienią zaś podziwiano jego złocisty wygląd. Gama „smaków” rozciąga się od truskawki, po banan czy ananas. Mowa o Calycanthus floridus, czyli kielichowcu wonnym, zwanym krzewem truskawkowym, który również rośnie w Krzyżanowicach. Jego ojczyzną jest Ameryka Północna. W siedzibach możnowładczych był ozdobą miejsc honorowych – tarasów bądź bram wjazdowych.

Lichnowscy a Mozart

Wolfgang Amadeusz Mozart Bogata arystokracja, zakochana w sztuce i muzyce, otrzymywał kontakty z wybitnymi artystami epoki, którzy z kolei upatrywali w niej swoich mecenasów, chętnie odwiedzając zamki i pałace. Lichnowscy nie tylko kolekcjonowali dzieła sztuki, ale również blisko przyjaźnili się z wybitnymi kompozytorami. Pierwsze kroki w tym świecie postawił książę Karol Alojzy Lichnowski (1761-1814), przyjaciel Wolfganga Amadeusza Mozarta (1756-1791), z którym, w kwietniu 1789 r., odbył podróż po Niemczech, goszcząc nawet wraz z mistrzem u króla Fryderyka Wilhelma II. Z księciem Lichnowskim łączyła Mozarta przynależność do loży masońskiej. Obaj byli wolnomularzami. Mozart zawarł wiele z masońskich motywów i znaczeń w swojej ostatniej operze „Czarodziejski flet”. Znajomość górnośląskiego arystokraty z wielkim kompozytorem mogłaby zapewne przynieść więcej owoców, gdyby nie przedwczesna tajemnicza śmierć Mozarta.

Beethoven puka do rezydencji Lichnowskich

Ludwig van Beethoven Po śmierci Mozarta książę Karol Alojzy Lichnowski natknął się na kolejnego wielkiego geniusza - Ludwiga van Beethovena (1770-1827). Ten urodzony w Bonn Flamandczyk, prekursor muzycznego romantyzmu, już pierwszy raz goszcząc we Wiedniu w 1787 r. zakochał się w naddunajskiej stolicy Habsburgów. Na stałe zawitał tu jednak w listopadzie 1792 r. Z listem polecającym od swojego drogiego bońskiego przyjaciela i mecenasa Counta Ferdinanda Waldsteina zapukał do drzwi okazałej rezydencji Lichnowskich przy Alstergasse. Ci przyjęli go z otwartymi rękoma. Otrzymał od nich niewielki apartament, wikt i opierunek. Kolejne lata płynęły Beethovenowi na komponowaniu utworów oraz muzycznych popisach dla gości swoich dobrodziejów.

Niegodziwa postawa i symfonia

Karl Alois, Prince Lichnowsky Rodzina Lichnowskich otaczał Beethovena doskonałą opieką, pozwalając mu bez ograniczeń tworzyć i koncertować. Młodemu i kapryśnemu kompozytorowi zbrzydły jednak uroki życia przy Alstergasse. W maju 1795 r., zmęczony koniecznością ubierania dworskich strojów i zasiadania do wytwornych posiłków, opuścił Lichnowskich, zapewniając ich o wielkiej wdzięczności i przyjaźni. Karol, wybaczając mu niegodziwą postawę i afronty, jakie zdarzało się mu czynić gościom Lichnowskich, podarował mu swoje popiersie, a od 1800 r. wypłacał muzykowi stałą pensję w kwocie sześciuset florenów. Hojnie uposażony Beethoven nie był dłużny. 5 kwietnia 1803 r. we Wiedniu odbyło się prawykonanie, skomponowanej w latach 1801-1802, jego symfonii nr II op. 36, którą dedykował księciu Karolowi i jego małżonce.

Tajemnice alkowy

Cesarzowa Maria Teresa Luisa Pruska Jak niosła towarzyska plotka, małżeństwo Karola Alojzego Lichnowskiego z jego o cztery lata młodszą żoną Marią Christiną de domo Thun-Hohenstein nie świeciło pełnym blaskiem. Urodziwa Maria, niezbyt lubiana z racji podstępności i mściwości, była ponoć nieczuła na zaloty męża, szczędząc mu uciech alkowy i co rusz okazując oziębłość. Zachowywała jednak wszelkie konwenanse, spełniając obowiązki żony. Ze związku w 1789 r. przyszedł na świat syn Edward, późniejszy wytrawny historyk, autor ośmiotomowej, rzetelnie udokumentowanej źródłami historii domu Habsburgów. Jak się rzeczywiście miały sprawy w małżeńskim łożu Lichnowskich, tego już zapewne nigdy się nie dowiemy, choć odnotujmy z uczciwości, że pewna skaza pojawia się także na życiorysie księcia Karola, który, jak wieść niosła, był – nazwijmy to oględnie – intymnym przyjacielem samej cesarzowej austriackiej Marii Teresy i pruskiej królowej Luizy.

Beethoven na Górnym Śląsku

Hradec nad Morawicąa W sierpniu 1806 r. Beethoven dał się namówić Lichnowskim na przyjazd do ich zamków w Hradcu oraz w Krzyżanowicach. W Krzyżanowicach dawał koncerty dla gości gospodarzy, grając na szpinecie, czyli małym instrumencie będącym odmianą klawesynu. Do Hradca książę zaprosił oficerów armii napoleońskiej. Do obiadu z nimi zasiadł również Beethoven. Kiedy całe towarzystwo odłożyło sztućce, książę poprosił kompozytora, by zagrał dla miłych gości skomponowaną dopiero co sonatę fortepianową f-moll. Beethoven odmówił, tłumacząc to głęboką niechęcią do Napoleona. Lichnowski się wściekł. Zagroził kompozytorowi aresztem domowym. Beethoven, mimo ulewnego deszczu, potajemnie opuścił nocą zamek, zabierając nuty nowego utworu. Karolowi zostawił liścik, w którym napisał: - Książę, tym, czym jesteś, jesteś przez przypadek swego urodzenia. Tym, czym jestem ja, jestem wyłącznie dzięki sobie. Książąt były, są i będą tysiące - Beethoven jest tylko jeden! Schronił się w leśniczówce niedaleko Vitkowa, a potem dotarł do pobliskiej Opawy. Tam znalazł schronienie w domu miejscowego medyka dr. Antona Weiser. Marszruta źle przysłużyła się zdrowiu mistrza. Nadwątliła jego słaby słuch. Głuchota w 1802 r. doprowadziła Beethovena do próby samobójczej. Po powrocie do Wiednia Beethoven stłukł popiersie Lichnowskiego. Niestety pożegnał się ze stałą pensją płaconą ze skarbca górnośląskiego arystokraty.

Fryderyk Chopin gościem Lichnowskich

Fryderyk Chopin Mimo karczemnej awantury, Beethoven nie zerwał kontaktów z Lichnowskimi. Przyjaźnił się z Moritzem Lichnowskim (1771-1837), młodszym bratem Karola, nieraz – o czym świadczy zachowana korespondencja – oczekując nawet jego rady podczas komponowania utworów. 16 sierpnia 1814 r. dedykował mu sonatę na fortepian E-moll op. 90. Jesienią 1811 r. Beethoven przybył do Opawy na premierę swojej Mszy C-dur. Jako, że przygotowania do zaplanowanego na 28 września koncertu zabrały aż trzy dni prób w opawskim klasztorze minorytów, przyjął zaproszenie na nocleg w zamku w Hradcu. Wyjechał stąd 29 września do Wiednia na jubileusz swojego ucznia, arcyksięcia Rudolfa. We Wiedniu Moritz spotkał się z Fryderykiem Chopinem. Słynny polski kompozytor, zaopatrzony w listy polecające do różnych osobistości wiedeńskich, latem 1829 r. odwiedził stolicę monarchii Habsburgów. Po pierwszym koncercie, w liście do rodziny z 13 sierpnia, pisał: - Dziś poznałem hr. Lichnowskiego; nie mógł mnie dosyć nachwalić; Würfel [profesor muzyki w Warszawie, potem w Wiedniu] mię do niego zaprowadził. Jest to ten sam, co był największym przyjacielem Beethovena. Głos powszechny utrzymuje, żem się noblessie [arystokracji] tutejszej podobał [...]. Pani Lichnowska z córką, u których byłem dzisiaj na herbacie, cieszy się nieskończenie, iż w przyszły wtorek dam drugi koncert. Powiedziała mi ona, że gdy będę przez Wiedeń do Paryża jechać, ażebym nie zapomniał być u nich, a dadzą mi list do jakiejś comtessy [hrabiny], siostry samego Lichnowskiego.

Liszt sponsorem księcia Lichnowskiego

Franciszek Liszt Książę Feliks Lichnowski poznał Franciszka Liszta w 1841 r. w Brukseli. Okryty sławą kompozytor podróżował wówczas po Europie. Mocno się zaprzyjaźnili, odbywając wspólną podróż do Londynu, Paryża, na wyspę Nonnenwerth na Renie (spod pióra Feliksa wyszedł wiersz, do którego Liszt skomponował potem muzykę) oraz do Królewca, gdzie Liszt odebrał tytuł doktora honoris causa. Tym razem to nie arystokrata wspierał finansowo kompozytora. Liszt wziął na siebie koszty tej przyjaźni. Książę był utracjuszem i ciągle cierpiał na brak gotówki. Pewnego razu Liszt pożyczył mu nawet 10 tys. franków, sygnując przelew ciekawą wzmianką: „Przesyłka od pasterza dla jego Apollo”.

Liszt pierwszy raz przybywa do Krzyżanowic

Fryderyk Liszt W 1843 r. Franciszek Liszt odwiedził Śląsk, koncertując ośmiokrotnie na fortepianie we Wrocławiu. Lato spędził w Krzyżanowicach. Podjechał pod pałac specjalnej konstrukcji karetą, czym wzbudził zachwyt swojego przyjaciela księcia Feliksa Lichnowskiego i to na tyle duży, że ten od razu kazał zamówić kopię wozu. Przywiózł ze sobą fortepian z warsztatu Streichera, rocznik 1839, na którym odniósł szereg sukcesów na Zachodzie Europy. Cenny egzemplarz trafił natychmiast do Hradca. Wizyta Liszta wprawiła księcia w doskonały nastrój. Zimę spędził bowiem w nienajlepszym nastroju w Krzyżanowicach. - Siedzę -wspominał - samotny, wypchnięty daleko poza wszystkie granice cywilizacji. Poluję, piszę, wypoczywam fizycznie i moralnie, tylko Rohden jest przy mnie, a wszystko wokół mnie jest rozłożone w śniegu i wodzie. Napisał wtedy książkę pt. „Portugalia. Wspomnienia z roku 1842”, wydaną rok później w Moguncji.

Podajcie szpadel i łopatę

Franciszek Liszt W maju i czerwcu 1846 r. Franciszek Liszt kolejny raz zawitał do górnośląskich dóbr Lichnowskich. 20 maja w kościele w Grodźcu odbyły się prymicje hrabiego Roberta Lichnowskiego, młodszego brata Feliksa. Uroczystość zgromadziła wiele znakomitych gości spośród arystokracji i duchowieństwa. Opawska orkiestra teatralna pod batutą Edwarda Simona grała „Mszę C-dur” Beethovena, tę samą, której opawska premiera z udziałem kompozytora odbyła się 28 listopada 1811 r. Liszt grał na organach, improwizując na temat adagio cantabile z „Sonaty Patetycznej” Ludwiga van Beethovena, utworu, który powstał w Hradcu i był dedykowany księciu Karolowi Lichnowskiemu, dziadkowi prymicjanta. W zachowanej zamkowej księdze gości znajduje się wpis z 1846 r.: „F. Liszt — (nicht ganz als Fremder)” [F. Liszt — (niezupełnie jako obcy)]. Z Hradca Liszt udał się na koncerty w Opawie, Raciborzu i Cieszynie. Książę Feliks sprowadził dla niego z Kolonii znakomitej klasy fortepian „Eck & Lefebre”. Muzyk docenił walory tegoż instrumentu, prosząc przyjaciela, by zakupił go na stałe. Ten, mimo wysokiej ceny 600 talarów, wyraził na to zgodę. Fortepian stanął w pałacu w Krzyżanowicach. Liszt, który wypoczywał tu przez pewien czas na przełomie maja i czerwca 1846 r., komponował na nim utwory. W Krzyżanowicach powstało m.in. dzieło pt. „Herbei, den Spat und Schaufel” (Podajcie szpadel i łopatę), oparte na motywach „la Marseillaise”, czyli popularnej „Marsylianki”. Jako że jednak Europę ogarnęła fala rewolucyjnego wrzenia zwanego Wiosną Ludów, premiera tego utworu Liszta musiała poczekać aż do 1954 r. Odegrany został wówczas w Budapeszcie jako „Hymn pracy”.

Zakochany Liszt

Franciszek Liszt Karoliną Sayn-Wittgenstein Do ostatniej wizyty Franciszka Liszta w Krzyżanowicach doszło w marcu 1848 r. Kompozytor umówił się tu ze swoją kochanką, 29-letnią księżną Karoliną Sayn-Wittgenstein. Współczesny jej czasom poeta włoski Cesare Cauta, powiedział o niej, że „jest kobietą najbardziej wykształconą w naszej epoce”, choć w parze z intelektem nie poszła, niestety, uroda, która co rusz była celem szykan. Stanisław Moniuszko, pisał o niej: - baba złośliwa, podobna do Rywackiej, ale od niej brzydsza, choć i nieboszczka zbytkiem piękności nie grzeszyła. Pochodziła z polskiej rodziny szlacheckiej Iwanowskich. Była niska, miała nieregularne rysy i kruczoczarne włosy oraz duże oczy. Znany z miłosnych podbojów kompozytor poznał ją w 1847 r. podczas swojej podróży do Rosji. Gościła go wraz z mężem, wielkim hulaką księciem Mikołajem Sayn Wittgenstein, w ukraińskich Woronińcach. Towarzyszyła mu potem w jego podróży do Lwowa i Kamieńca, zakochując się w muzyku bezgranicznie. Liszt też świata poza nią nie widział. Wyznał jej miłość. Postanowiła opuścić męża. Miejscem spotkania z ukochanym miały być właśnie Krzyżanowice, gdzie Karolina chciała dotrzeć w tajemnicy przed ślubnym pod pozorem wyprawy na kurację do Weimaru. Liszt czekając w krzyżanowickim pałacu na wybrankę komponował. Czuł się tu dobrze, o czym wzmiankował w liście do księcia Feliksa z 10 kwietnia: - W okresie oczekiwania najszczęśliwszym człowiekiem na świecie czuję się w Krzyżanowicach, gdzie spędzam moje błogosławione dni zupełnie sam, od ranka do wieczora przy pracy. Ukochana w końcu dotarła do górnośląskiej wioski. Po kilkutygodniowym pobycie para udała się w dalszą podróż do Wiednia, spędzając jednak jeszcze dwa tygodnie w Hradcu, gdzie Liszt skomponował kantatę „Hiungaria”.

Na grobem księcia Feliksa

Liszt na fortepianie Century Magazine 1886 Wojaże do Krzyżanowic mocno utkwiły w pamięci Franciszka Liszta. Utrzymywał kontakty z domem Lichnowskich, a pobyt w ich górnośląskich pałac wspominał z rozrzewnieniem. W liście do Karola Lichnowskiego z 1876 r. wzmiankował: - Stale nachodzą mnie wdzięczne wspomnienia związane z domem Lichnowskich. Pana pełen entuzjazmu ojciec jak również godny podziwu brat ojca, ks. Feliks, okazali mi nie mniejszą życzliwość jak kiedyś książę Karol Lichnowski młodemu Beethovenowi, który zadedykował jemu swoje Opus 1 („3 Trio”) i czuł się jak u siebie w domu w tak zwanym „pałacu” w Krzyżanowicach i na zamku w Hradcu. Tam, drogi Książę, życzyłbym sobie Pana spotkać (być może za rok). Liszt zmarł dziesięć lat później. W 1903 r. jego córka Cosima Wagner, żona słynnego niemieckiego kompozytora Richarda, odwiedziła w Hradcu księcia Karola Maksymiliana Lichnowskiego, od którego otrzymała 28 listów ojca, jakie wysłał do księcia Feliksa. Korespondencja ta ukazała się cztery lata później drukiem.

Wybitni twórcy w Krzyżanowicach

Golo Mann, fot. z zasobów armii USA, domena publiczna Byłoby błędem sądzić, że poczet słynnych postaci goszczących w Krzyżanowicach zamyka się na kompozytorach - Beethovenie i Liszcie. Gościł tu również Golo Mann (1909-1994), świetny historyk, syn noblisty Tomasza Manna, autor dziejów Niemiec w 19. i 20. stuleciu. W 1922 roku uczęszczał do ekskluzywnego gimnazjum w Salem w Bawarii, gdzie poznał Michała Lichnowskiego, syna Karola Lichnowskiego (Maxa Karola), ostatniego ambasadora cesarskich Niemiec w Londynie. Pod koniec 1923 roku Lichnowski zaprosił kolegę do Kuchelnej w powiecie raciborskim, co ten opisał w książce Erinnerungen und Gedanken. Eine Jugend in Deutschland (Wspomnienia i myśli. Młodość w Niemczech), Frankfurt 1994. Mann jechał z Drezna pociągiem przez Wrocław do Raciborza. Tu z powodu śniegu musiał nocować. Potem miał jechać pociągiem do Krzyżanowic. Nasz bohater pisze: „w hotelu zamówiłem smażone jaja, pierwszy posiłek po czterdziestu ośmiu godzinach”.